Ostatnio znajoma wrzuciła kilka zdjęć na fb. Ale jakie to były zdjęcia! Idealna rozgwieżdżona noc w tropikach, zachód słońca, aż oczy wychodziły z orbit, czysta, przejrzysta woda pełna kolorowych rybek, tygrys skradający się po cichutku do turysty – mam nadzieję, że go nie zjadł, w sensie tygrys turysty, nie na odwróct, chociaż w dzisiejszych czasach różnie to bywa.
Spotkałam Bożenę na mieście i pytam gdzież to ona była, w jakim Raju, że takie fotografie pokazuje ludziom znudzonym szaro – burym życiem. Może i ja bym się wybrała z lubym? Opalić trochę ciała, zjeść tropikalny owoc i przeżyć przygodę życia? A ona mi ze śmiechem, że te zdjęcia to robił AI.
Wróciłam do domu i myślę co za AI? Celebryta jaki czy co? Fotograf na zamówienie? Towarzysz podróży? Przyjaciel? Kochanek? Przydałby się Bożenie jakiś wakacyjny romans, bo odkąd pogoniła męża pijaka, jakoś słabo wygląda, bez polotu, a przecież niestara jeszcze i do wzięcia, więc życzę znajomej jak najlepiej.
Usiadłam do komputera i jak na wyrafinowanego hakera przystało, pytam Google co za AI. I wiecie co mi wyskoczyło? Wiecie, nie? Sztuczna inteligencja! No jakby od razu tak nie można było po Polsku, w ojczystym języku, a nie jakieś ajaje. Liznęło się trochę informatyki, więc poszukałam co tenże ajaj może.
No i może wszystko! Słoneczko dokleić, obrazek wyostrzyć, zrobić taki, a nie inny, człowieka namalować, a nawet książkę napisać. Jakie to wygody! Kiedyś trzeba było siedzieć z kartką i długopisem zarywać noce. Teraz można zlecić pisanie ajajowi i też jest dobrze. Ba! Nawet lepiej, w końcu z inteligencją nie ma co się kłócić. Fakt, że sztuczną, ale zawsze.
Przeczytałam również, że już się buduje roboty, które mają ułatwić życie. Wyobraźcie sobie tylko, możecie spać do południa, malować paznokcie, spacerować po sklepach, chodzić do teatru i żadnych obowiązków, bo wszystko zrobi za Was sztuczna inteligencja. No żyć nie umierać. Nic nie będzie trzeba. Ani sprzątać, ani gotować, ani pracować. Leżeć i pachnieć. Nawet myśleć nie będzie trzeba, bo po co?
No chyba, że już ten AI jest w naszych domach i sprawdza po kryjomu preferencje i potrzeby zwykłych śmiertelników i gospodyń domowych? Przyjrzałam się zmrużonymi oczami nieufnie lubemu. Jakiś za grzeczny ostatnio był. Powiesił obraz od ręki, a nie za pół roku jak zazwyczaj, umył garnki po obiedzie i chciał pomóc w prasowaniu. Od tygodnia już mi podejrzanie wygląda. Za dobry! A jeśli to nie mój luby, tylko jakiś obcy ajaj wpuszczony pod dach? Muszę to jakoś sprawdzić, tylko jak?
Postanowiłam przez cały dzień nadwyrężać jego cierpliwość marudzeniem, narzekaniem, prosiłam o zrobienie setki nieistotnych rzeczy i się przyglądałam stojąc w cieniu z daleka. Obserwując bacznie każdy ruch. Dopiero jak luby walnął się młotkiem w palec u ręki i posypały się rodzime bluzgi podwórkowe, już wiedziałam, że mój ci on, żaden podrabianiec, bo żadna inteligencja by tego nie wymyśliła!
Odetchnęłam z ulgą. Jednak nie chciałabym wpuszczać obcego do domu. Takie jakieś to zakłamane, sztuczne i niebezpieczne. Już wystarczy tych sztucznych rzeczy na pazurach, rzęsach i wypełniaczach. Czasem można samemu pomyśleć i wykonać pracę. Fakt. Można być głupim i posłużyć się AI żeby wydawać się mądrym. Ale kłamstwo ma krótkie nogi, a głupota wyjdzie na wierzch szybciej niż się myśli. Lepiej być mądrym bez korzystania ze sztucznej pomocy. A ajaje niech się bawią same ze sobą.
Napisz komentarz
Komentarze