Bogatynia. Rzadki przykład odwagi i samokrytyki ze strony służb miejskich. Komendant Straży Miejskiej w Bogatyni złożył do Sądu Rejonowego w Zgorzelcu wniosek o uchylenie mandatu karnego nałożonego… przez własnego funkcjonariusza. Jak się okazało – niesłusznie.
Do zdarzenia doszło 26 czerwca br. na ul. Matejki w Bogatyni. Mieszkańcy zgłosili, że przed jednym z lokali gastronomicznych brakuje pojemników na odpady. Strażnik miejski, wezwany na miejsce, stwierdził brak odpowiedniego wyposażenia i nałożył na właściciela lokalu mandat w wysokości 200 zł za „utrudnianie utrzymania czystości”.
Problem w tym, że, jak później wykazała analiza przepisów, strażnik, błędnie interpretując zapisy ustawy o utrzymaniu czystości, ukarał przedsiębiorcę niesłusznie.
Komendant straży, Jarosław Woniak, w oficjalnym piśmie do sądu przyznał, że „nałożony mandat nie był zgodny z obowiązującym stanem prawnym” i poprosił o jego uchylenie. Co więcej, dodał, że straż miejska nie tylko przeprosiła za pomyłkę, ale również podjęła mediacje pomiędzy skonfliktowanymi stronami sporu sąsiedzkiego, który towarzyszył sprawie.
- Nie sztuką jest chwalić się sukcesami, ale czasem trzeba uderzyć się w pierś i przyznać do błędu – przyznali funkcjonariusze w mediach społecznościowych.
To gest rzadko spotykany wśród instytucji publicznych, które częściej bronią swoich decyzji niż przyznają się do pomyłek. Straż Miejska w Bogatyni pokazała, że można inaczej.
Napisz komentarz
Komentarze